Drugi raz w tym sezonie podopieczni Pawła Machury musieli zasmakować porażki. Tym razem w Rzeszowie ulegliśmy tamtejszemu HEIRO 5-2.
Zawodnicy FC 2016 do meczu przystępowali podrażnieni wcześniejszą porażka na własnym parkiecie, gospodarze natomiast po pierwszej wygranej w sezonie mocno wierzyli, że uda im się pokonać siemianowiczan.
Pierwszą bramkę straciliśmy w 3 minucie, gospodarze przejęli niedokładne zagranie naszego zespołu i wyprowadzili szybki kontratak, a piłkę w bramce umieścił Denis Warzybok. Druga bramka dla rzeszowian padła dopiero w 18 minucie, najpierw strzał obronił Daniel Hajduk, jednak przy dobitce nie miał już szans. Sytuację próbował ratować jeszcze Sebastian Klaus jednak ta sztuka i jemu się nie powiodła. W odstępach między bramkami obie drużyny próbowały sobie wypracować gola jednak z mizernym skutkiem. Do końca pierwszej połowy rezultat nie uległ zmianie i na przerwę schodziliśmy ze stratą 2 bramek.
Po zmianie stron to ponownie zawodnicy HEIRO rozpoczęli strzelanie. Najpierw tyłem do bramki próbował zmienić kierunek lotu piłki Sebastian Fedan, ta jednak odbiła się od Marcina Krzywki na tyle nie fortunnie, że spadła pod nogi Eryka Sarzyńskiego, a ten zdołał pokonać naszego bramkarza i mieliśmy już do odrabiania trzy bramki.
W 26 minucie tracimy czwartą tego dnia bramkę. Po nieudanej akcji naszej drużyny gospodarze ponownie wyprowadzają kontrę w której świetnym rajdem popisał się Ireneusz Depta, który dograł do Pawła Hady, a ten bez większych problemów umieścił piłkę w siatce.
Po tej akcji trener Machura postanowił zagrać z lotnym bramkarzem w którego rolę wcielił się on sam, podobnie jak w poprzedniej kolejce. Po chwili gry w przewadze udało nam się zdobyć pierwszą bramkę, Podanie Tomasza Kowalskiego wykorzystał Łukasz Jagiełło i mieliśmy 4-1. Cztery minuty później udało nam się zdobyć kolejną bramkę, tym razem role się odwróciły, asystował Jagiełło a piłkę w siatce umieścił Kowalski. Pozostało 8 minut do końca spotkania, a jak wiemy w futsalu przez ten czas sporo może się wydarzyć, mieliśmy spore nadzieje na wywiezienie jakiegokolwiek punktu z tego spotkania, szczególnie, że okazje bramkowe z naszej strony były. Niestety w 36 minucie Daniel Hajduk chcąc wyrzucić piłkę ręką przekroczył pole karne, a sędzia odgwizdał rzut wolny. Po wznowieniu z tego stałego fragmentu mieliśmy piątą już bramkę dla gospodarzy co nam podcięło skrzydła. Do końca spotkania wynik się nie zmienił u musieliśmy druga raz w tym sezonie zejść z parkietu pokonani.
Cóż taki bywa sport, musimy wyciągnąć wnioski i walczyć dalej o ligowe punkty. Po świetnym początku sezonu apetyty mocno urosły, jednak musimy pamiętać, że mimo zawodników z doświadczeniem pierwszoligowym i ekstraklasowym to wciąż jesteśmy beniaminkiem.
Nie załamujemy się tylko już myślimy o kolejnym spotkaniu, aby punkty zostały w Siemianowicach. Mamy nieco więcej czasu na przemyślenia ze względu na przerwę Reprezentacyjną. Kolejne spotkanie już 3 listopada, a rywalem będzie Górnik Polkowice