Bez punktów musieliśmy wracać z Bochni do Siemianowic. Nasi zawodnicy ponownie mimo dobrego występu muszą uznać wyższość rywala. Po meczu kibice mogli być zadowoleni z dobrego futsalowego widowiska.
To, że w naszych szeregach mamy całą masę doświadczonych zawodników wszyscy wiedzą. Niestety w wielu spotkaniach pomimo dobrej gry czegoś brakuje, aby zgarnąć komplet punktów. Podobnie było tym razem.
Od początku obie drużyny wytwarzały sobie sytuacje, bez wątpienia w drużynie miejscowych ważną rolę odegrał bramkarz, który kilka razy ratował swój zespół przed utratą bramki. Szczęście również nieco dopisało ekipie Bochni gdyż kilka razy piłka zatrzymała się na słupkach czy poprzeczce.
Gospodarze jednak nie pozostawali dłużni ponieważ też niejednokrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Bartka Gruszczyńskiego. Ten zaś w pierwszej połowie był zmuszony raz skapitulować.
Po zmianie stron podopieczni Pawła Machury ruszyli do odrabianie strat. Miejscowi jednak czujnie od początku drugiej połowy szybko odpowiedzieli bo w 21 minucie już mieliśmy 2-0 na tablicy wyników. Siemianowiczanie dalej dążyli do wyrównania gdyż dwie bramki w futsalu to nie jest wcale wielka strata. Gdy już się wydawało, że złapiemy kontakt, wtedy zawodnicy BSF podcięli nam skrzydła podwyższając wynik na 3-0. Końcówka spotkania w naszym wykonaniu to pogoń za korzystnym wynikiem i gra z wycofanym bramkarzem. Niestety udało nam się zdobyć tylko honorowego gola na kilkanaście sekund przed końcową syreną, którego autorem był Kamil Kmiecik po asyście Pawła Machury.
Niestety kolejny raz brakuje nam odrobiny szczęścia aby mecz ułożył się po naszej myśli. Czekają nas kolejne dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach i oby były one owocne. Kolejne spotkanie rozegramy 1 marca we własnej hali. Chcąc zachować ligowy byt będziemy musimy zacząć punktować.
foto: www.sportomaks.pl